28 czerwca 2020 to data, która z pewnością zapiszę się w historii Polski w sposób szczególny. I nie chodzi tylko o fakt, że właśnie odbywają się wybory prezydenckie 2020. Koronawirus sprawił, że są one inne niż wszystkie wybory do tej pory - z maseczkami, płynami do dezynfekcji i rękawiczkami w lokalach wyborczych.
Od godziny 7:00 trwają wybory prezydenckie 2020 w naszym kraju. Kilka minut po otwarciu lokali wyborczych swój głos oddał prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk. Głowa miasta zachęca mieszkańców do głosowania.
Wrocławscy związkowcy Poczty Polskiej zapowiadają, że w przyszłym tygodniu do NIK wpłynie wniosek o kontrolę w firmie. Chodzi o niezorganizowane w maju wybory korespondencyjne. - Chcemy żeby izba zbadała działalność władz Poczty w sprawie wyborów, ale nie tylko - mówi Piotr Moniuszko.
Już trzy akcje protestacyjne zaplanowali wrocławianie nie zgadzający się z forsowaniem przez rządzącą partię formuły wyboru prezydenta. Jedna grupa demonstrantów wyjdzie na spacer, druga ustawi się z flagami, jeszcze inni zapowiadają publiczne spalenie pakietów wyborczych.
To się nazywa prawdziwe show. Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk obiecuje, że pokaże, jak zostać prawdziwym rebeliantem. I zasłania twarz własnoręcznie, jak zapewnia, wykonaną maską Harrisona Forda, odtwórcy głównej roli w filmie „Gwiezdne wojny”.
Rada Miasta Wrocławia wzięła na tapet wybory prezydenckie w obliczu koronawirusa. Zdecydowała o przyjęciu apelu do rządu, by Polacy wybrali prezydenta w późniejszym terminie niż 10 maja - również głosami radnych Prawa i Sprawiedliwości.