OtwieraMY. Policja tłumaczy się z blokady klubu. "Skuteczne działania służb"
W sobotnie wieczór policja po raz kolejny zablokowała wejście do wrocławskich klubów, które postanowiły otworzyć się w ramach akcji #OtwieraMY. W Pasażu Niepolda doszło przez to do starcia z funkcjonariuszami. - Działania policjantów prowadzone były zgodnie obowiązującymi przepisami - komentuje asp. szt. Łukasz Dutkowiak.
Weekend w Pasażu Niepolda, gdzie mieszczą się popularne we Wrocławiu kluby taneczne, nie należał do spokojnych. Jako że lokale Boogie Club i Wall Street postanowiły się otworzyć mimo trwającej pandemii COVID-19, to policjanci zablokowali wejście do klubów i uniemożliwi tym samym udział w zabawie tanecznej.
Piątkowa blokada doprowadziła do interwencji względem jednego mężczyzny, który stracił przytomność i został zabrany przez funkcjonariuszy. Wywołało to wściekłość wśród zgromadzonych osób. W sobotę pod wejściem do Boogie Club znów było niespokojnie.
OtwieraMY. Policja tłumaczy się z blokady klubu. "Skuteczne działania służb"
Jak tłumaczy w niedzielę Komenda Miejska Policji we Wrocławiu, sobotnie działania miały podobny cel jak te przeprowadzone dzień wcześniej. Zadaniem funkcjonariuszy było pomaganie pracownikom sanepidu, którzy zjawili się w Boogie Club i Wall Street, by przeprowadzić kontrolę.
Jarosław Kaczyński zachwala Daniela Obajtka. Szymon Hołownia komentuje
- Wylegitymowano kilkanaście osób znajdujących się przed wejściem do lokali, które to nie stosowały się do obowiązku zasłaniania ust i nosa oraz nie zachowywały społecznego dystansu i wobec nich, prowadzone są czynności wyjaśniające w związku z naruszeniem przepisów Kodeksu wykroczeń. Na niektóre naruszające przepisy osoby, nałożone zostały także grzywny, w drodze postępowania mandatowego - informuje asp. szt. Łukasz Dutkowiak z KMP we Wrocławiu.
Wrocławscy funkcjonariusze "podjęli stosowne czynności", po tym jak właściciele lokali postanowili je otworzyć. W ten sposób policja tłumaczy zablokowanie drzwi wejściowych do klubów.
- Skutecznie działania służb uniemożliwiły otwarcie dwóch klubów, w których właściciele udostępniają uczestnikom imprez przestrzeń pozwalającą na grupowanie się i taniec, mimo wydanych przez Sanepid - decyzji o ich zamknięciu - dodaje asp. szt. Dutkowiak.
Policja, podobnie jak to miało w przypadku piątkowych wydarzeń, nie ma sobie wiele do zarzucenia. - Działania policjantów prowadzone były zgodnie obowiązującymi przepisami i miały na celu zapewnienie bezpieczeństwa wykonującym ustawowe obowiązki urzędnikom, mieszkańcom oraz znajdującym się przy lokalach osobom. Celem nadrzędnym było także niedopuszczenie do eskalacji agresywnych zachowań osób gromadzących się w okolicy pasażu - komentuje asp. szt. Dutkowiak.
Wrocławscy policjanci wyliczają też przepisy, jakie złamały osoby gromadzące się w Pasażu Niepolda. Zdecydowana większość osób w tłumie nie posiadała maseczek ochronnych, łamała zasadę dystansu społecznego i zachowywała się agresywnie względem funkcjonariuszy. W kierunku mundurowych padały obraźliwe słowa, wykorzystywano też megafony i celowo kierowano je w stronę policji.
- Podejmowane przez policjantów adekwatne do sytuacji czynności, zapewniły bezpieczeństwo i nie doszło do żadnych zdarzeń nadzwyczajnych. Teraz wszystkie osoby naruszające prawo, muszą się liczyć z odpowiedzialnością za swoje czyny. Decyzję w tych sprawach podejmował będzie sąd oraz służby sanitarne - podsumowuje asp. szt. Dutkowiak.
Z kolei właściciele otwartych lokali podejrzewani są o możliwość popełnienia przestępstwa z art. 165 Kodeksu karnego, który dotyczy rozprzestrzeniania choroby zakaźnej. W tego typu sytuacjach policja kieruje też wnioski do sanepidu o kary, których wysokość może wynieść nawet 30 tys. zł.