"A u mnie tak można!" - tak tłumaczył się pijany kierowca przed policjantami
Policjanci z Wrocławia podjęli interwencję względem dwójki pijanych mężczyzn, którzy poruszali się po osiedlu Pawłowice. Badanie alkomatem wykazało, że w ich organizmie znajdowały się ponad 2 promile alkoholu. - A u mnie tak można - rzucił pijany kierowca do mundurowych.
Jeden z mieszkańców wrocławskich Pawłowic zadzwonił na numer alarmowy, gdy dostrzegł, że dwóch zataczających się mężczyzn wsiada do osobowego Renault i próbuje ruszyć w trasę. Ich zachowanie wskazywało na to, że znajdują się pod wpływem alkoholu albo środków odurzających.
W tej sytuacji na miejsce przybyli mundurowi z wydziału prewencji i patrolowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. - W jednej z pobliskich uliczek, szybko namierzyli podejrzany pojazd. Włączyli sygnały świetlne oraz dźwiękowe w swoim radiowozie, jednak kierujący Renault nagle skręcił w boczną drogę i zatrzymał się dopiero na jej końcu, gdyż uliczka okazała się ślepa - informuje sierż. szt. Krzysztof Marcjan.
"A u mnie tak można!" - tak tłumaczył się pijany kierowca przed policjantami
W środku samochodu znajdowali się dwaj mężczyźni. - Nie stosowali się do poleceń interweniujących policjantów, którzy byli zmuszeni użyć wobec nich środków przymusu bezpośredniego. Dwaj mieszkańcy Wrocławia mieli duże problemy z utrzymaniem równowagi, zachowywali się agresywnie i arogancko w stosunku do mundurowych. Na ich rękach błyskawicznie pojawiły się kajdanki - dodaje sierż. szt. Marcjan.
"PiS nie myśli o gospodarce, a o wyborach". Belka mocno o "Nowym Ładzie"
Jak się okazało, chwilę wcześniej kierowca i pasażer zamienili się miejscami w samochodzie. Tyle że nie miało to większego wpływu na ich losy - badanie alkomatem wykazało u 36-latka i jego rok młodszego kolegi ponad 2 promile alkoholu. - A u mnie tak można! - rzucił jeden z mężczyzn do policjantów.
Dalsza analiza mężczyzn wykazała, że kierowca Renault posiada zakaz prowadzenia pojazdów. - Razem ze swoim kolegą został zatrzymany i doprowadzony do najbliższego komisariatu. Obaj mieszkańcy Wrocławia cały czas lekceważąco podchodzili do popełnionego przez siebie czynu, żartując i próbując bagatelizować tę niebezpieczną sytuację. Starali się również namówić policjantów do odstąpienia od czynności, twierdząc, że "nic się nie stało". Ich dzień zakończył się pobytem w policyjnym areszcie - wyjaśnia sierż. szt. Marcjan.
Obaj mężczyźni podejrzani są o kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, za co grożą maksymalnie 2 lata pozbawienia wolności. Dodatkowo 36-latek prawdopodobnie odpowie również za naruszenie sądowego zakazu kierowania, co zagrożone jest karą nawet 5 lat pobytu w zakładzie karnym.